sobota, 28 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 37

MOŻESZ WŁĄCZYĆ TĄ MUZYKĘ



Ścisnęła moje ramię.
Właśnie siedzieliśmy w kolejce.
- Spokojnie, to nie jest takie szybkie jak się wydaje.
- No ja nie wiem.
- Jestem obok ciebie, nic ci się nie stanie.
- Za 20 sekund odpalamy – dobiegł do nas głos z megafonu.
Ałć, Alice ma mocny uścisk.
- Kochanie, zaraz przebijesz mi skórę na przedramionach. Złap moją dłoń. Tylko proszę, nie połam jej.
Ścisnęła moją dłoń, a ja objąłem ją ramieniem. Na następny raz muszę pamiętać, żeby wziąć jakieś ochraniacze, czy coś, bo jak tak dalej pójdzie to po opuszczeniu wesołego miasteczka będę wyglądał jak po wyjściu z klatki z jakimś dzikim zwierzęciem.
Kolejka drgnęła, a dziewczyna ścisnęła powieki i wtuliła głowę w mój tors. Jechaliśmy coraz szybciej. Teraz miało się zacząć. Wjechaliśmy na górkę. Kolejka stanęła i Alice odkleiła się ode mnie i ruszyliśmy w dół. Wtedy damska część pasażerów (z moją dziewczyną włącznie)zaczęła krzyczeć .
- Aaa…
Pod górkę i z górki. Gdy jechaliśmy pod górkę wszyscy wyluzowali, na górce wstrzymywali oddechy i z górki darli się wniebogłosy i tak przez 5 minut.
Wysiadłem z kolejki nieźle ogłuszony.
- Nie było tak źle? – po chwili odezwałem się do Alice.
- Nie było, ale i tak raczej drugi raz nie chciałabym na to iść.
- Ok, teraz ty wybierasz.
- Samochodziki – rzekła radośnie. – Ja prowadzę.
Uniosłem ręce w geście poddania się.
- Ok mistrzyni kierownicy.
- A żebyś wiedział – odparła triumfalnie.
~~~
Usiedliśmy na ławce, a ja w ręce trzymałem watę cukrową. Byliśmy na kolejce, 6 razy na samochodzikach i po 1 razie na każdej karuzeli, a było ich (dla osób w naszym wieku) 3. A, i jeszcze beczka śmiechu.
- Świetnie się bawiłam – z blaskiem w oczach zwróciła się do mnie.
- Ja też.
Zaczęliśmy się całować.
- Ej, ej – odsunąłem się od niej – Mam teraz watę cukrową we włosach – odparła ze śmiechem.
- Spróbujmy, jeszcze nigdy nie próbowałem waty cukrowej z włosami.
- A idź ty – zabawnie mnie odepchnęła.
- Ach – teatralnie przewróciłem oczami. – Foch forever – odwróciłem się od dziewczyny.
-  Serio?
- Serio, serio.
- Och, sorry.
- Chcę buziaka na przeprosiny.
Cmoknęła mnie w policzek.
- Przepraszam.
- Nie w policzek.
Cmoknęła mnie w usta.
- Już? – spytała.
Ująłem jej twarz w dłonie i wpiłem się w jej usta.
- Tak się przeprasza.
I równocześnie oblizaliśmy wargi.


No więc zaczęły się wakacje, ale na razie nie zwiększam częstotliwości ukazywania się rozdziałów. Będą raz w tygodniu. Niekoniecznie w weekendy, ale 1 raz w tygodniu. Może jeśli napisze kilka rozdziałów do przodu to będą częściej. To się zobaczy.

Życzę Wam udanych wakacji.

sobota, 14 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 36



Gdy dotarliśmy do wesołego miasteczka ściemniało się, ale to miejsce tętniło życiem. Lubię tu przychodzić wieczorami. Brak małych, rozwrzeszczanych dzieci biegających pod nogami. Dojrzałe rozmowy, bez przepychania się w kolejce. Alkohol.

Moje oczy błysnęły żywą radością. Mimo, że nie jestem już dzieckiem lubię tu wracać. Odkąd miałem 15 lat przychodziłem tu. Kilka lat później mój kumpel przejął ten biznes, bo właściciel nie dawał sobie już rady, a mój kumpel zawsze mu pomagał. Bezinteresownie. Nas to na początku trochę dziwiło, ale potem też mu pomagaliśmy. Nie tak często, ale czasem.

Wyszedłem z samochodu, obszedłem go dookoła i pomogłem Alice wysiąść.

- Dziękuję – była wyraźnie zaskoczona.

Trzymając się za ręce przekroczyliśmy próg wesołego miasteczka.

- Cześć Will – zwróciłem się do kumpla chodzącego po miasteczku. Gwałtownie obrócił się w naszą stronę.

- O, cześć Niall – uścisnął moją dłoń. – Zwrócił się do mojej dziewczyny. – Dobry wieczór…

- Alice – powiedziała.

- Dobry wieczór Alice – ucałował wierzchnią stronę jej dłoni. – Jestem William. Miło mi.

- Mi również.

- Co tam u ciebie słychać stary?

- Tak jak zawsze. Interes się kręci. Życie prywatne też się układa. A co u ciebie?

- A też dobrze. Klientów nie brakuje. Niedawno oświadczyłem się Kate.

- Gratuluję. Może wpadniecie w sobotę?

- Nie wiem czy nie mamy czegoś zaplanowane, ale chętnie was odwiedzę.

- Jak coś to masz mój numer, więc dzwoń jak chciałbyś potwierdzić lub umówić się na kiedy indziej.

- Jasne. A teraz zapraszam was do korzystania z zasobów mojego małego, ale wesołego miasteczka. Pokażcie tą plakietkę – wręczył mi przedmiot – a wpuszczą was wszędzie. Miłej zabawy.

- Dzięki.

Odeszliśmy.

- To co na początek? – spytałem.

- Wszędzie masz znajomości? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.

- Nie wszędzie, ale w wielu miejscach. Ze mną nie będziesz czekać. To zaleta bycia dziewczyną Niall’a Horan’a.

- Jesteś strasznie pewny siebie – zaczęła się droczyć.

- Taki mam zawód.

- Ale teraz nie jesteś w pracy.

- Charakter jest cały czas ten sam.

- Mam wrażenie, że twój strasznie szybko się zmienia.

- To tylko pozory maleńka.

- Nie drocz się ze mną maleńki.

- Ty zaczęłaś – szepnąłem i nachyliłem się w jej stronę.

- I skończę – odbiegła a ja poczułem, że nie mam w ręce plakietki.

Przebiegła. Dobra jest.

Pobiegłem za nią.


Dziękuję za ponad 3 tys wyświetleń.
Dziękuję dla wytrwałych,którzy nadal to czytają.
Wiem, że ten rozdział trochę nie wyszedł.
 
Nie wiem kiedy będzie next. Potrzebuję trochę czasu, żeby pomyśleć i poukładać sobie kilka rzeczy.

niedziela, 1 czerwca 2014

INFO :(

Hej miśki!

Proszę was, tylko mnie nie zabijcie.
Bo dzisiaj nie mam czasu i nie będzie nowego rozdziału, a za tydzień wyjeżdżam i też nie będzie rozdziału. 

Pojawi się dopiero za około dwa tygodnie. Jak dobrze pójdzie to 13.06.


Możecie zostawić swoje aski to poinformuję was o nowym rozdziale.



Ps. Mam dość tej cholernej szkoły ;(.