- Hu, dobrze, że to wy. Teraz mamy komplet – Harry zamknął drzwi i
poprowadził nas do salonu. Na kanapie siedzieli chłopacy i ich dziewczyny.
-Hej.
- Cześć – odpowiedzieli wszyscy.
Zauważyłem opatrunek na lewym przedramieniu Liama.
- Stary, trafili cię?
- Nie, - odpowiedział spokojnie. – ledwo mnie drasnął, ale gdyby wystrzelił
sekundę później nie byłoby mnie tu.
- Ok – Harry przejął dowodzenie. – Musimy wymyślić plan, zanim wróg ponownie
zaatakuje. A więc Elka, Alice i Perrie zostają w domu z Louisem. Będziecie w
pokoju tam na rogu. Lou będzie pod drzwiami Was ochraniał, ale w razie czego
Elka też dostanie broń. Jeżeli wróg wejdzie na posesję ja z Niallem wychodząc z
budynku pójdziemy na prawo, a Liam i Zayn na lewo. To obowiązuje ciągle. Ja z
Niallem po stanięciu twarzą w twarz jesteśmy po jego prawej stronie, a Wy po
lewej. Wszystko jasne? Rozumiecie?
- Tak – odkrzykneli wszyscy zgodnie.
- Dobrze, to teraz każdy ma bron przy sobie.
Wszyscy położyli broń na dolną półkę dużego stolika tak, Aby każdy w każdej
chwili mógł po ową broń sięgnąć i aby wróg patrząc przez okno nie mógł domyślić
się, że jesteśmy uzbrojeni i gotowi na walkę.
- To oczekując na potencjalnego mordercę zagramy w Monopoly? – zaproponował
Harry. – Jest po 2 w nocy, więc jeśli włączyłbym film wszyscy by usnęli, albo
byśmy byli przymuleni, a na to nie możemy sobie pozwolić. Musimy być zawsze
gotowi, pełni sił i z jasnym umysłem.
Po chwili zaczęliśmy grać. Już po 5 kolejkach Harry wyraźnie prowadził, a
ja byłem tuz za nim.
Loczek jest mistrzem w ocenianiu czy coś się opłaca, czy nie. Dzięki temu
jego firma bardzo dobrze prosperuje i to on planuje nasze akcje. Ja też jestem
niezły w te klocki. Moja galeria przynosi duże zyski o czym świadczy to, że
niedługo otwieram nowe obiekty.
Po niespełna dwóch godzinach usłyszeliśmy strzał na dworzu.
- Dziewczyny, zmykajcie do pokoju – zarządził Harry. – Louis chroń je. My
idziemy w plener.
Wszyscy chwycili za broń i każdy poszedł w wyznaczonym dla niego kierunku.
Gdy razem z Harrym byliśmy 5 metrów od nich tuż za rogiem luknąłem w ich
stronę. Trzech. Łatwo nie będzie.
W przyszłym tygodniu nie będzie rozdziału, bo wyjeżdżam.
Jeszcze max. 4 rozdziały i koniec.